sobota, 26 grudnia 2015

One Shot #2 - Jemioła.

Był grudzień, dokładnie Wigilia Bożego Narodzenia. Śnieg sypał za oknami pokrywając swoją bielą całą Polskę. Ciemnogranatowe niebo, obsypane milionami pięknych, jasnych gwiazd, które umilały dzisiejszy wieczór, wisiało nad miasteczkami naszego kraju.
Rodziny zjeżdżały się w jedno miejsce, aby razem, przepełnieni miłością i ciepłem, spędzić to Święto. Dzieci chichotały cichutko nad swoimi talerzami, nie mogąc powstrzymać się, aby nie spojrzeć w stronę choinki, a raczej prezentów pod nią schowanych. Rodzice cierpliwie udawali, że tego nie widzą, dobrze pamiętając takie momenty ze swojego dzieciństwa.
W jednym z miasteczek, gdzieś na wschodzie Polski również zjechała się cała rodzina i przyjaciele, przy wspólnej kolacji. Przy długim stole siedziało ponad trzydzieści osób, w tym jedna, która śmiała się najgłośniej, a uśmiech nie schodził z jej twarzy przez cały dzień.
Tą osobą była siedemnastoletnia Rozalia, która dziś, oprócz rodziny, spędzała czas także ze swoimi przyjaciółmi, wraz z ich najbliższymi. Jej duże, zielone oczy omiatały każdego swoim czarującym i serdecznym spojrzeniem, a jej uśmiech zarażał każdego, bez wyjątku.
Kolacja właśnie oficjalnie się skończyła i każdy wstał od stołu, aby zajrzeć pod choinkę. Kuzyni i rodzeństwo Rozy, także nie przepuściło okazji do zdobycia nowych zabawek i kilku słodkości. Ona jednak po chwili namysłu zrezygnowała z poszukiwania skarbów, pod świątecznym drzewkiem. Ruszyła ku szerokim, szklanych drzwiom, które prowadziły na duży taras, wychodzący na ogród. Zauważyła bowiem kogoś, kto był dla niej szczególnie ważny.
Pośród ciemności, które panowały na dworze, tyłem do ciepłego salonu, oparty o żelazną barierkę, stał chłopak. Mierzył prawie 185 cm, a jego kruczoczarne włosy były lekko zmierzwione, od wilgotnego powietrza. Para leciała z jego ust kiedy tylko rozchylił je, żeby wypuścić powietrze z płuc.
Chłopak miał na imię Leon i był najlepszym przyjacielem Rozy. Znali się praktycznie od zawsze, poprzez swoich rodziców, którzy również byli przyjaciółmi, jeszcze za czasów swojej podstawówki.
Leon i Rozalia dogadywali się ze sobą jak z nikim innym. Każde z nich dobrze wiedziało, że ma pełne poparcie ze strony przeciwnej i nigdy nie bali się mówić otwarcie o tym co myślą. Nigdy się nie kłócili, a jeśli już to naprawdę w mało znaczący sposób, na przykład w związku z doborem filmu na wieczór, albo tym, kto tym razem zmywa naczynia po wspólnej kolacji.
Zielonooka podeszła ostrożnie do chłopaka i spojrzała na niego w górę, prosto w oczy.
- Czemu stoisz tutaj sam? - zapytała dziewczyna, lekko zatroskanym tonem.
- Chyba… po prostu. Tak jakoś. - wzruszył ramionami, spoglądając na Rozalię.
- Na pewno wszystko w porządku? - upewniła się, ale chłopak tylko lekko się uśmiechnął.
- Mam coś dla ciebie. - wyznał i podszedł do niej bliżej, uprzednio wyciągając jakieś małe pudełeczko z kieszeni marynarki.
Dziewczyna zaskoczona zrobiła jeden malutki kroczek w tył. Szatyn otworzył małe brązowe pudełeczko, obwiązane złotą wstążką i szeroko się uśmiechnął.
- Mam nadzieję, że ci się spodoba, bo szukałem czegoś takiego już w październiku. - przyznał, na co dziewczyna cichutko zachichotała.
Jej oczom ukazał się najpiękniejszy naszyjnik, jaki kiedykolwiek widziała w życiu. Był to delikatny, złoty wisiorek, na cienkim łańcuszku. Złote serduszko, które połyskiwało w świetle księżyca, miało wygrawerowane na odwrocie maleńkie„Na zawsze”.
- Ojejku… - westchnęła Rozalia i rozchyliła lekko usta, ze szczerego zdumienia.
Nagle poczuła falę ciepła, zalewającej całe jej ciało. Serce przyśpieszyło swój rytm, a oddech odrobinę przyśpieszył. W oczach zebrały jej się łzy, które sprawiły, że oczy Rozy lśniły jeszcze intensywniej.
- Oddychaj. - zaśmiał się Leon, ale dziewczyna wpatrywała się w naszyjnik jak zaklęta.
Szatyn, który był sporo wyższy od Rozalii, stanął za nią i przewiesił jej medalion przez szyję. Zimne złoto zetknęło się z jej skórą, wysyłając przyjemne dreszcze wzdłuż jej kręgosłupa. Zamknęła oczy, aby w pełni rozkoszować się tą chwilą, bo była pewna, że właśnie jest najszczęśliwszą osobą w tym domu.
- Dziękuję… - wydusiła z siebie i mocno ścisnęła Leona.
Chłopak oplótł swoje silne ramiona wokół pasa szatynki i oderwał ją od ziemi, zakręcając nimi wokół własnej osi.
- Chciałem dać ci coś wyjątkowego. Coś tak wyjątkowego jak ty, ale nie udało mi się czegoś takiego znaleźć, bo jesteś jedyna w swoim rodzaju. Nawet piękno tego naszyjnika tobie nie dorównuje. - wzruszył ramionami, jakby jego słowa wcale nie były takie ważne.
Ale były. Dla Rozalii to było równie ważne jak on sam. Już od pewnego czasu to czuła. Te dziwne uczucie kiedy jest blisko niej, kiedy jej dotyka. Każda minuta bez niego, była dla niej jak męczarnia, a kiedy mówił, że „wszystko będzie dobrze” wiedziała, że nie może być inaczej. Nigdy nie kłamał, zawsze był szczery, nawet gdy prawda mogła boleć. Był dla niej aniołem… po prostu ideałem.
- Podoba ci się? - zapytał, dla czystej pewności, widząc zamyślenie w oczach przyjaciółki.
- Jest cudowny, ale… - zawahała się, po chwili spoglądając mu w oczy. - ...chyba musiał kosztować fortunę.
- Spokojnie, to nie problem. - zapewnił, śmiejąc się lekko.
Rozalia wiedziała, że dla niego to nie był żaden problem. Pieniędzy mu nie brakowało, przeciwnie – miał ich nawet aż nad to. Zawsze, kiedy ktoś mówił mu jak fajnie byłoby być tak bogatym, powtarzał, że „pieniądze szczęścia nie dają”, tymi słowami po raz kolejny podbijając serce Rozalii.
- Wracajmy do środka, na zewnątrz jest zimno, nie chcę, żebyś była chora. - potarł dłońmi jej ramiona i uśmiechnął się.
- Dziękuję, jeszcze raz. - stanęła wysoko na palcach, żeby dosięgnąć jego policzka, na którym złożyła delikatny pocałunek.
Przez chwilę Leon waha się, ale dotyka opuszkami palców miejsce gdzie jeszcze sekundę temu znajdowały się wargi Rozalii. Obydwoje wrócili do środka, miło powitani z powrotem przez mamę dziewczyny.
Przez resztę wieczoru nie mieli większej okazji, aby dłużej porozmawiać. Posyłając sobie ukradkowe spojrzenia, które w wykonaniu zielonookiej były nieśmiałe i krótkie, w przeciwieństwie do Leona, który czekał tylko, aż Rozalia spojrzy na niego i będzie mógł się do niej szeroko uśmiechnąć.
Nadszedł koniec Wigilijnej kolacji i goście zaczęli rozchodzić się do swoich ciepłych domków. Każdy dziękował serdecznie za zaproszenie, a co kilka sekund z różnych części domu, można było usłyszeć szczęśliwe „Wesołych Świąt!”.
Roza stała tyłem do całego zamieszania i jak zaklęta wpatrywała się w płatki śniegu, które z wdziękiem opadały na ziemię. Niebo było czarne jak smoła, upstrzone milionem pięknych, migocących gwiazd. Księżyc ukazał się tej nocy w pełnej odsłonie, teraz lekko przysłonięty chmurami oświetlał drogę niczym wielka, wyjątkowa latarnia.
- Pięknie, prawda? - usłyszała głos za sobą i lekko wystraszona odwróciła się przodem do nieproszonego gościa.
- Ah, to ty. - stwierdziła z uśmiechem kiedy spojrzała w piękne, brązowe oczy Leona.
W tamtej chwili w głowie Rozalii pojawił się absurdalny pomysł, który wydał jej się tak głupi, że miała ochotę śmiać się sama z siebie. Mimo to nie mogła nic poradzić, że ten pomysł przerodził się w czyste, nieodparte pragnienie, a ona sama nie do końca świadoma tego co robiła, przeniosła swój wzrok na usta chłopaka. Ten gest, choć tak niewielki wyraźnie wzbudził w chłopaku dziwne uczucia, którym nigdy wcześniej nie pozwolił dojść do głosu. Teraz jego pragnienia i sny mogły się spełnić, a on nie chciał tracić nawet chwili dłużej.
Podszedł do niej kilka kroków tak, że niemal stykali się klatkami piersiowymi. Podczas gdy ona, zaskoczona stanowczością chłopaka, znów spojrzała mu w oczy, on już penetrował wzrokiem jej wargi.
Pewna myśl właśnie wskoczyła do głowy dziewczyny, która prychnęła pod nosem, wyraźnie rozbawiona.
- Co jest? - zapytał Leon, zaskoczony rozbawieniem przyjaciółki.
- Spójrz w górę. - poleciła mu, a chłopak wypełnił jej prośbę.
W suficie, dokładnie nad nimi, przywiązana była mała gałązka jemioły. Chłopak zaśmiał się gardłowo, tym samym zgadzając się z wcześniejszym zachowaniem Rozalii.
- Moja mama uwiązała dzisiaj rano chyba pięćset takich gałązek po całym domu. - wyznała, a po chwili znów wpatrzyła się w chłopaka.
Leon opuścił wzrok na dziewczynę, zmniejszając odległość między nimi. Nie spuszczając z siebie wzroku, odnaleźli nawzajem swoje dłonie, splatając ich palce razem. Obydwoje tego chcieli, choć sami nie do końca zdawali sobie z tego sprawę.
Nagle Leon miał dość czekania. Gwałtownie zbliżył się do Rozalii, łącząc ich usta w pełnym uczucia pocałunku, który trwał przez kilkanaście dobrych sekund. W brzuchu dziewczyny pojawiło się jakieś dziwne uczucie, którego nie potrafiła się pozbyć, ale które bardzo jej się spodobało. To tak, jakby ktoś łaskotał ją kilkunastoma piórkami we wnętrzu jej brzucha. Natomiast on poczuł, że jakieś przyjemne ciepło rozlewa się po całym jego ciele, a dreszcze przechodzą jego kręgosłup.
Ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność, a Leon i Rozalia byliby wtedy najszczęśliwsi na świecie, ale chęć złapania powietrza dopadła ich obojga, przez co musieli się od siebie oderwać.
Bez słowa szeroko się do siebie uśmiechnęli, ściskając mocniej swoje nadal splecione dłonie. Dziewczyna zarzuciła lekko ramiona na szyję chłopaka i mocno go uściskała.
- Wesołych Świąt, Leon. - szepnęła do jego ucha, przymykając oczy.
- Wesołych Świąt, skarbie. - odpowiedział jej równie cicho, a Roza mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że wtedy jego głos brzmiał jak najpiękniejsza melodia świata.
__________________
Witajcie kochani!

Ja wieem.. ostatni dzień Świąt i się trochę spóźniłam, ale liczą się intencje, no nie? XD 
A więc! Zdrowia, szczęścia, żebyście zawsze byli uśmiechnięci, żeby wszystkie wasze marzenia się spełniły, nawet te absurdalne, duużo hajsu, wspaniałych, nowych przyjaciół, więcej miłooości (pamiętajmy, żeby się miłościć) i wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku i w tych kilku(nastu) ostatnich dniach Starego. 

Carpe Diem, moi drodzy! <3
Emotikon griEmotikon hea

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. สล็อต ทดลอง pg ทั้งหมด เว็บไซต์ของเราเป็นประสบการณ์ที่น่าตื่นเต้น pg และสนุกสนานที่จะพาคุณสำรวจโลกของเกมสล็อตที่ไม่ธรรมดา ด้วยความหลากหลายที่เต็มไปด้วยความสนุก

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy