Biegłam.
Stopy szczypały mnie chłodem, ponieważ byłam bosa. Miękkie liście i trawa pod stopami delikatnie łaskotała mnie po nogach. Biegłam leciutko, trochę tak jakbym unosiła się nad ziemią. Miałam na sobie tylko moją piżamę, więc czułam chłód na całym ciele. Było ciemno, niemal nic nie widziałam.
Podniosłam dłoń do ust i lekko dmuchnęłam na dwa palce. Zapłonęły i oświetlały mi drogę niczym pochodnia. Kolejna sztuczka Ognistego Smoka. Nadal biegłam, a w głowie znów słyszałam szepty. Tym razem były słodkie, melodyjne... jakby śpiew i śmiech malutkich leśnych wróżek. Ocierałam się o suche gałęzie drzew, twarz i ręce miałam całą w malutkich, niegroźnych zadrapaniach, ale biegłam dalej. Nie wiem gdzie i po co, ale biegłam. Moje palce dalej płonęły nie tylko oświetlając ciemność przede mną, ale i lekko ogrzewając moją twarz i dłonie. Jednak stopy nadal odczuwały nieprzyjemny chłód.
Wybiegłam z gęstego lasu i wypadłam na jakąś niewielką, otwartą przestrzeń. Wpatrzyłam się w ciemność dalej nasłuchując cichutkich śmiechów i muzyki. Podeszłam kilka kroków i odsłoniłam dłońmi gałęzie. Nad Kryształowym Jeziorem właśnie odbywała się jakaś leśna zabawa, w której nagle zapragnęłam wziąć udział. Wyszłam powolutku z ukrycia i rozejrzałam się po otoczeniu. Z wody Jeziora wychylały się Syrenki Wodne - malutkie istoty, piękne i całe złożone tylko i wyłącznie z wody. Jedynie zarys twarzy i ciała pozwalał odróżnić je od pozostałej część Jeziora. Nad brzegiem Kryształowego Jeziora w świetle palącego się ogniska, na fletach i harfach grały maleńkie nimfy, śpiewając i tańcząc w rytm dźwięków. Na gałęziach krzaków i drzew siedziały istoty równie piękne jak syrenki i nimfy. Wróżki nie większe od twojej czy mojej dłoni, z pięknymi, elfimi skrzydłami, błyszczącymi i iskrzącymi się Magicznym Pyłem. Muzyka docierała do każdej komórki mojego ciała, a policzki bolały mnie już od ciągłego uśmiechania się. Zaparło mi dech na widok tych cudownych istot.
Przed oczami przeleciał mi piękny Motyl Ognisty, podobno są bardzo rzadkie. Piękne, płomienne skrzydła falowały delikatnie na wietrze. Motyl wirował i leciał wolny jak... motyl. A po chwili... spłonął. Zniknął, tak po prostu, w płomieniach równie pięknych jak on sam. Olśniona i zafascynowana szłam powoli przez polankę rozglądając się na wszystkie strony. W jeziorze syreny chlapały się wodą, nimfy śpiewały razem z wróżkami, które swoimi malutkimi skrzydełkami wytwarzały wokół siebie delikatną, mglistą poświatę. Chciałam uchwycić każdy szczegół, każde najmniejsze poruszenie i każdy najcichszy dźwięk. To było tak piękne, że czułam się jakbym śniła. Ale czułam chłód, czułam... a we śnie nie można czuć, prawda?
Usłyszałam dźwięk bębnów i stukot kopyt. Już po chwili do zabawy dołączyły się duże i dostojne centaury przygrywając na fletach i bębnach. Ich twarze były zarośnięte, większość z nich miała długie brody i włosy. Niektórym sięgały nawet pasa! Natomiast ich koński tułów był... jak u konia. Ich kopyta nie były jednak czyste i zadbane jak we wszystkich stadninach, w którym byłam. Nawet Hades był czyściejszy, a musicie wiedzieć, że nie chciał, żeby ktokolwiek go mył czy czyścił mu kopyta. Nawet ja nie doznałam jeszcze tego zaszczytu.
Przed oczyma migały mi kolorowe motyle i świetliki, które w ciemnościach wydawały się wyblakłe, a jednak nadal niesamowite. Co chwilę wzdychałam ciężko, gdy spostrzegłam leśne elfy i driady. Wszyscy tańczyli, śpiewali i grali wesołe melodie. Nikt nie był smutny, ani przygnębiony. Między drzewami zobaczyłam kozie różki faunów, które już po chwili bawiły się z całą resztą. Nikt nie pytał mnie skąd się tu wzięłam i czego tu chcę. W tamtej chwili byłam częścią tej leśnej rodziny i to było niesamowite!
Wróżki co kilka minut wlatywały między korę pni drzew i wracały z kolejnymi tacami dużych kuflów pełnych przepysznego miodowego nektaru. Każdy chciał go spróbować, a był tak słodki i delikatny, że rozpływał się w ustach.
Moje serce radowało się i tańczyło razem z zresztą ciała w rytm melodii faunów i centaurów. Zaczęłam tańczyć i skakać wesoło od jednego drzewa do drugiego. Zatańczyłam z kilkoma życzliwymi faunami i nawet zostałam poproszona o pokazanie kilku ognistych sztuczek.
Wyciągnęłam więc prawą rękę przed siebie zamknęłam oczy i przez chwilę odpłynęłam gdzieś w głąb swojego ciała. Po chwili jednak wróciłam i otworzyłam moje duże, błękitne oczy. Muzyka ucichła wszyscy z przejęciem wpatrywali się w moją dłoń, która iskrzyła się i obracała wokół pięknych, ognistych iskier. Wyglądało to pięknie i nawet ja wstrzymałam powietrze z zachwytu. Śliczne, płomienne listeczki falowały w ogniu i wirowały w płomieniach.
Ogień zaczął jednak gasnąć, a ja poczułam dojmujący smutek i znów moje ciało owiał chłód. Zaczęłam się wręcz trząść z zimna. Wszyscy uciekli: Nimfy, fauny, centaury i wróżki uciekły w głąb lasu obracając się co chwilę do tyłu, aby sprawdzić co się dzieje. Syreny schowały się na samym dnie Jeziora Kryształowego, a driady pochowały się w głębinach drzew. Wszystko nagle stało się ciemne i szare, wiatr zaczął zgryźliwie wiać, targając moje włosy i piżamę. Zza drzew wychylił się księżyc, w pięknej, ale przerażającej, pełnej odsłonie. Drzewa wyglądały teraz jak ogromne, przerażające postacie, które swoimi długimi, haczykowatymi dłońmi chcą zabrać nie gdzieś daleko. Pstryknęłam kilka razy palcami, aby rozpalić ogień, ale wiatr działał na niego jak woda. To było dziwne, ponieważ mojego ognia nie da się zgasić. Wystraszyłam się jeszcze bardziej. Opatulając się ramionami patrzyłam na dalszy tok wydarzeń. A wszystko stało się znacznie szybciej niż mogłam się spodziewać.
Najpierw trzaski i wycia, które spowodowały, że zaczęłam się trząść nie tyle co z zimna, ile z okropnego strachu. W chwilę później między drzewami spostrzegłam ruch, szybki niczym wiatr. Zamknęłam na sekundę oczy, ścisnęłam dłonie w pięści i powtarzałam sobie, marszcząc brwi: "Nie jesteś tchórzem, Gabi! Nie jesteś tchórzem, dasz radę!".
Gdy otworzyłam moje błękitne oczy, przede mną stała kobieta. Wysoka, szczupła kobieta o splątanych, czarnych włosach, wydatnej szczęce i opiętej ciasno na kościach, bladej skórze. Jej zakrwawione, czarne oczy wpatrywały się we mnie z uporem i stanowczością. Było w nie coś co powodowało, że lekko skuliłam się w sobie, ale mój własny głos rozbrzmiewał nadal w mojej głowie: "Nie jesteś tchórzem... nie jesteś ofiarą, Bri!".
- Kim jesteś?! - zapytałam przekrzykując wiatr. Mój głos lekko zadrżał, a kobieta chyba to zauważyła bo uśmiechnęła się krzywo i szyderczo.
- Nie poznajesz? - zwróciła się do mnie z kpiną. Zacisnęłam bardziej szczękę. - Stara znajoma twoich martwych rodziców.. Morgana, nie mogłaś zapomnieć.
Moje oczy rozszerzyły się ze zdziwienia i ze strachu. Morgana zaczęła się szyderczo śmiać, pokazując swoje ohydne, w niektórych miejscach czarne zęby. Z całych sił próbowałam nie panikować. Po hcwili jednak strach zelżał, a nie zniknął. Narastał we mnie gniew.
- Witaj, Morgano - powiedziałam ochrypłym głosem, mierząc ją szyderczym wzrokiem.
Morgana, zabójczyni moich rodziców...
______________________________
No jestem, no!
Taki sobie, nie sądzicie? Taki.. byle jaki :/
No cóż, jakoś to przeżyjecie :D
Całusy,
The Dream !
Wow!
OdpowiedzUsuńWOW!!
W O W ! ! !
świetny, najlepszy, kocham!!!
To mój ulubiony rozdział!!!
Moje serducho!!!
Jestem trochę porobiona (czyt. Po piwku) i to czytam i wielkie WOW zajebisty rozdział!
Czekam na następny, kto kończy w takim momencie?? Dziewczyno to jest po prostu świetne!!
Nie no serio idealnie ci wyszło, wiec nie pisz ze taki byle jaki rozdział bo jak dla mnie jest po prostu Z A J E B I S T Y !
się powtarzam, ale brak mi slow!
Pisz, pisz, pisz! Czekam!
Weny!
Całuje!
Aneta!
Ps. Zakochalam się w tym rozdziale, ja się przy tobie chowam :*
Ojejku, dziękuję ♥
UsuńPrzez weekend chyba będę miała mało czasu i nie wiem czy cokolwiek dodam, ale postaram się :D
Całuję,
Alicja ♥
Ps. Nie przesadzaj, ty też jesteś zajebista! xx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowny zresztą jak zawsze.
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam napisać, ponieważ nigdy nie umiałam pisać długich i motywujących komentarzy.
^.^
Więc życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu.
Dziękuję, nawet za tak krótka opinię! To dla mnie wiele znaczy ;*
Usuń28 year old Staff Accountant III Isahella Ferraron, hailing from Frontier enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and Kabaddi. Took a trip to Teide National Park and drives a Ferrari 250 GT LWB Tour de France. oficjalne zrodlo
OdpowiedzUsuń